sobota, 5 grudnia 2015

4. Ana a rodzina

Cześć Motylki ,
Ostatnio byłam na rodzinnym przyjęciu. Oczywiście dużo jedzenia. Tłuste mięso, pieczone ziemniaki, kopytka w maśle, kotlety nadziewane serami, przepyszne serniki... można by wymieniać i wymieniać tyle tego było. Ale mi zostało jedno - sałatki. Monotonne i suche miksy pełnowartościowych warzyw. Brzmi tak samo jak smakuje, źle.

Rodzina wie, że jestem wegetarianką, więc nawet nie śmiali się zaproponować mi kawała soczystej wołowiny lub rolady nadziewanej kalorycznym serem. Niestety wielu z nich zauważyło zmianę w moim zachowaniu i w tym, że moja dieta jest jeszcze bardziej rygorystyczna, ale cóż... moje życie.

Zaczęłam terapię u psychologa i tak szczerze to jest mi to obojętne. Wiem, że się nie zmienię i będę chudnąć aż osiągnę 47 kg na wadze. Wkrótce psychiatra i ważenie, jeszcze się nie boję, bo wciąż jestem tłustą i grubą świnią. Za miesiąc będzie gorzej, bo postaram się schudnąć te 4-5 kg, aczkolwiek wiem, że trudno pójdzie.

Co do diety ABC... szkoda słów. Po pierwszym dniu napad, a w piątek za dużo zjadłam i wymiotowałam. Wiem, wiem. Nie wolno, nie jestem zwolenniczką Pro-mii, ale to tylko jednorazowy skok w bok. Poprawię się, obiecuję.

Waga stoi. I chyba się nie ma zamiaru ruszyć, jeżeli nie wprowadzę ćwiczeń, bo przyznam, że dotychczas ich unikałam, aczkolwiek teraz jestem pewna, że bez nich nie osiągnę wymarzonego efektu.

Dzisiaj było jakieś 600-700 kcal, w tym 400 spalone dzięki Skalpelowi Chodakowskiej, spacerowi i skokom na skakance. Mam nadzieję, że nie przytyję, ale to okaże się rano.

Trzymajcie się chudo! :*

4 komentarze:

  1. Hej, chudzinko! :)
    Nie martw się. Ja jakoś wytrwałam na ABC, nie było łatwo :)
    Na pewno schudniesz, tylko uwierz w siebie i swoje siły... :)
    Dasz radę! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie dowiedziałam się o Twoim blogu :). Na pewno będę do Ciebie często zaglądać i zapraszam Cie również na mojego bloga - http://swiatchudychinspiracje.blogspot.com/ .
    Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń